
format — nasze książki działają słowem i obrazem. Śmiejesz się z nimi, zamyślasz, wzruszasz. Chcesz je mieć i dawać innym — bo każda z nich to więcej życia

O nas

Jakość
Mniej znaczy więcej
Rzemioło i kunszt
Wartości
Odbiorcy
Współpraca
Jesteśmy w gronie pierwszych sygnatariuszy Konwencji Krakowskiej – określającej wspólne wartości oraz dobre praktyki porządkujące relacje pomiędzy twórcami: wydawczyniami i wydawcami, autorkami i autorami oraz tłumaczkami i tłumaczami.


Dorota Hartwich
Studiowałam romanistykę i filozofię, na Uniwersytecie Wrocławskim i na Uniwersytecie Charles’a de Gaulle’a w Lille, we Francji. Po studiach zajmowałam się publicystyką, krytyką sztuki, organizowaniem wystaw, przekładami. Od zawsze zbierałam książki. W końcu moje dwie główne pasje – obraz (kino, sztuki piękne) i słowo – znalazły ujście. Powstał pomysł na wydawnictwo. Założyliśmy je we dwójkę: z Tomaszem Malejkim. Wydawało się, że wystarczy połączyć pasje, a potem efektami podzielić się z innymi. Proste? Nie do końca.
Żeby powstała książka, muszą się napracować ci, bez których mnie by nie było: osoby piszące i ilustrujące, redaktorki, korektorki, graficzki, projektanci. No i na końcu wydawczyni – inicjująca, nadzorująca i spinająca całość procesu. Złożone zadanie, czasem okrutnie stresujące i niełatwe w realizacji, zwłaszcza bez firmowej struktury, bez działów i stanowisk. I to w dwóch krajach: w Polsce i we Francji (we Francji Format wydał już kilkadziesiąt tytułów). Nigdy nie chciałam działać w dużym zespole; to mój świadomy wybór, tak jak moim wyborem jest kontynuowanie przekładów, czasem pisanie czy działalność w organizacjach. Należę do Alliance des Éditions Indépendentes (Międzynarodowego Stowarzyszenia Wydawnictw Niezależnych), Polskiej Izby Książki, The International Association of Art Critics. Kiedyś zaproszono mnie do Ambasady Francji, gdzie znienacka przypięto mi order przyznany przez Ministra Kultury Francji. Tak stałam się Kawalerem (Kawalerką?!) Orderu Sztuki i Literatury. Teraz staram się zapracować na to miano, żebym mogła sobie kiedyś, z czystym sumieniem, powiedzieć: „OK, zasłużyłam”.
